Udostępnij na:

obraz @alexeyzhilkin

“Biorę moje życie takie, jakie jest.
Żyję własną wolnością na wszelkich płaszczyznach życia”.

Kochani, chciałabym podzielić się z Wami cząstka siebie i swoich historii…

Dziś mija 14 lat, dokładnie 5117 dni (5+1+1+7=14)
odkąd zdecydowałam zmienić swoje życie o 180 stopni.
Nie była to łatwa decyzja w tamtych czasach, nic nie było pewne, ale postanowiłam wyjechać za granicę. Bałam się jak cholera! Jednak zaufałam, że będzie dobrze, że dam sobie radę, że jadę z kimś, na kogo mogę liczyć…

Hiszpania, bo to o niej mowa, była celem i pierwszym krajem, gdzie mogłam doświadczyć znaczenia prawdziwej wolności. Pamiętam, że jedyne zwroty hiszpańskie, jakie wtedy znałam to “asta la wista, bejbe” i “błenos dijas” 😀

Wcześniej jednak, wyciągnęłam ołówek i kartkę papieru intuicyjnie wykonując jedno z ćwiczeń służących do samorozwoju. Zrobiłam listę plusów i minusów, szans i zagrożeń wyjazdu z kraju i pozostania w swojej strefie komfortu, w maleńkiej wiosce u podnóża Gór Sowich…

Ćwiczenie pokazało mi wyraźną przewagę korzyści z wyjazdu. Już wtedy byłam bardzo odpowiedzialną i rozsądną osobą, na mojej liście nie znalazły się wyłącznie korzyści materialne i ich skutki… Najwięcej punktów mówiło o rozwoju osobistym i duchowym, jaki przyniesie mi ten wyjazd.

Na około 2 tygodnie przed maturą stwierdziłam, że wyjeżdżam, że drugi raz nie trafi się taka szansa. Matura nie ucieknie, zdam ją za jakiś czas, może za rok… Obiecałam jednak sobie i rodzicom, że przyjadę w czerwcu na egzamin zawodowy. Zrobiłam to – sporym kosztem finansowym. Ale nie to się wtedy liczyło…

Przyjechałam do Polski w poniedziałek rano (spałam pół dnia), we wtorek i środę pisałam egzaminy, a w czwartek byłam już w drodze powrotnej do Hiszpanii…

I wiecie co? Wszechświat wszystko zgrał dla mnie tak, że szef nie miał problemu, żeby pozwolić mi na przerwę w pracy, ponieważ, niespodziewanie, szef zdecydował, że wszyscy mamy tydzień wolnego! Koledzy w tym czasie leżeli plackiem w słońcu i sączyli drinki, a ja zasuwałam do Polski na egzaminy…opłaciło się, bo podobno miałam najwyższy wynik w szkole no i oczywiście zapełniłam sobie zawód (a przynajmniej takie spojrzenie miałam wówczas na sprawy zawodowe). Wszystko odbyło się w zgodzie z pragnieniami mojej Duszy…dlatego poszło tak gładko.

I tak mijały 3 lata… Raz cudownie, raz beznadziejnie. Wzloty i porażki mieszały się ze sobą tworząc mały rollercoaster mojego życia. Emocje wrzały. Programy mentalne wychodziły jeden po drugim. Kurtyna opadła. Poznałam życie…

Otoczenie nowych ludzi o zupełnie odmiennych charakterach sprawiało, że musiałam wielokrotnie dostosowywać się i naginać swoje obyczaje do ich warunków. Szanowałam ich tradycje i przekonania. Uczyłam się akceptować cudze granice, ale przy okazji stawiać swoje.
Oj, łatwo nie było. Nie raz poległam i skończyło się najzwyczajniejsza “walką” o teren, zasady czy dumę.
Z perspektywy czasu wspominam to wszystko z uśmiechem na twarzy. Już wtedy czułam, że ludzie, których spotykam są pewnego rodzaju lekcją dla mnie i tylko ode mnie zależy czy odrobię zadanie domowe, czy nie.

Czułam też gdzieś w kościach, że nie mogę zmarnować czasu pobytu w tym kraju… Przez całe życie towarzyszyła mi idea, żeby zawsze wykorzystywać zasoby jakie już posiadam i na nich budować kolejne. Skupiać się na możliwościach, a nie na brakach i przeszkodach. Dosłownie… widzieć szklankę do połowy pełną, a nie pustą…
Między innym dlatego uczniowie mogą dzisiaj nazywać mnie “la profesora” 😉 No i dlatego, że matura nie uciekła 😉

Zawsze była we mnie taka iskierka wnikliwości, że kiedy coś mnie zafascynowało mogłam spędzać nad tym godziny bez jedzenia i przerw.
Zaczęłam uczyć się języka na własną rękę. Pracowałam w grupie Polaków, więc szanse na szybką naukę języka obcego były marne…
Jednak język hiszpański tak mnie zafascynował, że w każdą siestę i każdy wieczór zamiast spać, wyciągałam z szuflady maleńki czerwony słownik z sową na okładce i wertowałam słówka, które mnie zaciekawiły…
Oglądałam Tv, czego ogólnie nie robiłam już wtedy od przynajmniej 5 lat, słuchałam radia, rozkoszowałam się pięknem muzyki hiszpańskiej.
Zdziwienie mojego szefostwa w związku z tym, jak szybko opanowałam język na poziomie komunikatywnym, było przeogromne. Pytali z niedowierzaniem, jak to jest możliwe, że dopiero co przyjechałam, potrzebowałam tłumacza, a nagle wyskakuję jak Filip z … krzaków po dwóch miesiącach i z nimi rozmawiam, jakbym uczyła się hiszpańskiego kilka lat. Swoją totalną immersja (zanużeniem się) w naukę, prawdopodobne motywowałam ich do nauki angielskiego.

Dlaczego Ci o tym piszę?
Otóż, na swoją wolność musiałam sobie zapracować, oj i to nie lekko.

Moją intencja jest pokazać Ci, że to była długa droga, mozolny proces stawania się sobą. Że nic nie dzieję się w ciągu jednej nocy i, że rozwój wymaga wysiłku.
Gdybym kiedyś nie zadała sobie pewnych pytań – nie znalazłabym się teraz w tym miejscu. Sama jestem zdumiona ilością przeszkód, które rzucano mi pod nogi, albo które ja sama sobie rzucałam, a które pokonałam… Pewnie kiedyś opowiem Ci o nich.

Idealnie wpasowuje się tutaj powiedzenie
“Co cię nie zabije to cie wzmocni”
Idealnie…

Dziś przyszła do mnie tytułowa 14…

Rzucała mi się w oczy jakby chciała mi o czymś przypomnieć…
Pomyślałam “No tak, karma wolności, i co z tego? Co mi to chce teraz powiedzieć? Co to za znaki?”
Wróciłam wspomnieniami do tamtych lat.

Dzisiejszy Nów w Byku, przypomniał mi ówczesną obfitość, jaką było mi poznać. Jestem teraz wdzięczna ludziom i okolicznościom za te wszystkie szanse. Jestem wdzięczna tez sobie, ze odważyłam się.

Oprócz tego, że czternastka jest ze mną od urodzenia, to świadomość posiadania jej w portrecie numerologicznym zachęca mnie do świadomego korzystania z jej energii.

Wg numerologii 14 oznacza karmę wolności, uczy korzystać z wolności tak, aby nie naruszać terytorium innych. Przywołuje więc takie doświadczenia, które zmuszą nas do zwolnienia tempa i zastanowienia się nad istnieniem innego wymiaru rzeczywistości.
Często niesie za sobą materialne straty i przeszkody w rozwijaniu talentów, ale można temu zapobiec, jeśli weźmiesz się do pracy nad sobą.

Posiadając 14 w swoim portrecie numerologicznym, Twoim zadaniem jest nauczyć się panowania nad wygodnictwem, próżnym marzycielstwem, czy impulsem do spełniania wszystkich swoich zachcianek.

Musisz skupić się na rozwoju wewnętrznym i duchowości.

Powinieneś uczyć się szacunku do wolności i niezależności każdej jednostki, przyznawać zarówno sobie, jak i innym prawo do wolnej woli.

ŻYJ I POZWÓL ŻYĆ INNYM – tak zawsze uważałam.

Trzeba nauczyć się podejmować decyzje rozważnie, uwzględniając interesy innych ludzi. A zanim to zrobisz, zastanów się, czy naprawdę tego chcesz, bo jest w tobie dziwny pierwiastek destrukcji, który nie znosi żadnych ram i ograniczeń, nawet tych, które sam sobie wyznaczasz. Czternastka mówi o tym, że uwolnisz się całkowicie z karmicznego obciążenia, gdy zrozumiesz, że człowiek, społeczeństwo, kultura czy cywilizacja rządzą się pewnymi prawami, których nie wolno ci lekceważyć i naginać do własnych potrzeb. Normy są niezbędne, ponieważ chronią ludzi (także ciebie) przed bezprawiem, a każda wolność ma swoją cenę i jest nią odpowiedzialność.

Czternastka to liczba samodyscypliny, która pozwala nam znaleźć właściwy wymiar, aby osiągnąć uzdrowienie.

Posiadając 14 na nowo przeżywasz pewne wzorce, aby w końcu móc się od nich uwolnić. Poprzez zmiany w sposobie myślenia i zachowania możesz się wyrwać ze skostniałych wzorców i pomóc innym ludziom w przezwyciężeniu ich obaw przed tym, co nowe.

Masz szansę zrobić to, co najlepsze, z tego, co cię spotyka, wnieść w życie porządek, działać energicznie, realizować i spełniać swoje obowiązki i znaleźć złoty środek.

Osiągniesz sukces, jeśli wsłuchasz się w swój wewnętrzny głos, powściągniesz impulsywność i odnajdziesz równowagę.

Zostawiam Cie z tą myślą…
Może i Twoja Dusza przerabia własnie Karmę Wolności?
Daj znać jak ci z nią. Przerobiłaś? Jesteś w procesie? Może zaledwie zaczynasz świadoma pracę nad nią?
Zapraszam do dyskusji <3

Jeśli nie wiesz gdzie szukać karmicznej 14 – zapraszam na konsultację.

Wszystkiego dobrego!

SzuOr


Udostępnij na: